13.11.2018 r. w Muzeum Historycznym w Ełku odbyło się spotkanie z cyklu Wehikuł Czasu Ekstra pt. Marki, dolary sprzedam – wspomnienia sprzed Pewexu. Spotkanie połączone było z nagraniem audycji radiowej, którego celem jest upowszechnianie wiedzy historycznej i popularyzacja kultury ludowej dawnych mieszkańców Mazur i Ełku.
O zakupach w Pewexie marzyli wszyscy. Pewex wydawał się prawdziwym eldorado, to jedyne miejsce w tamtych czasach gdzie półki nie świeciły cały czas pustkami. Podczas dostawy do sklepu ustawiały się kilkudziesięciometrowe kolejki.
Przed sklepami można było obserwować rozmarzone oczy dzieci utkwione w wystawy. Ci którym przyszło żyć w tamtych latach najbardziej pamiętaj zapach - niecodzienny zapach czekolady, orzechów, niezapomnianej gumy „Donald”, zapach gumki chińskiej, smak pasty do zębów, kremu do twarzy Nivea, pomarańczy i innych cytrusów, które w domu były tylko od święta. Dziś śmieszą nas ubrania z tamtych lat „wielkie dzwony, okulary”, z niedowierzaniem przyjmujemy do wiadomości, że za ekwiwalent pensji w tamtych czasach można było kupić zaledwie dwie pary jeansów. Jeszcze trudniej uwierzyć, że jak ktoś już takie jeansy kupił to potrafił ich nie zdejmować przez 24 godziny, nosić z dumą i zachwytem.
- Ceny w Pewexie ustalane były w oparciu o dolara amerykańskiego. Sklepy Peweksu obrastały swoistą subkulturą tzw. cinkciarzy oferujących nielegalną sprzedaż lub kupno walut wymienialnych i bonów dewizowych po kursie czarnorynkowym. Środowisko to było spenetrowane przez aparat bezpieczeństwa PRL (SB), stąd rzadkie interwencje milicji w ten proceder.
- To były zupełnie inne czasy. Dziś producenci zastanawiają się jak sprzedać towar, przedtem zastanawialiśmy się jak to wyprodukować.
- Pewex był takim miejscem gdzie jeśli udało się kupić bony towarowe na ryneczku wewnętrznym, to można było pójść do Pewexu i zakupić towar, chociażby na święta. Teraz macie na co dzień - te zapachy. Wtedy święta pachniały, bo codzienność była siermiężna – mówił podczas prelekcji dr hab. Andrzej Korytko, historyk, Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Rodzice zabiegali, żeby kupić bony towarowe, by móc przed świętami pójść do Pewexu i kupić dzieciom prezenty. Nie każdemu się to udawało. Dziś pomarańcza, banany, mandarynki to jest zapach codzienny – ale kiedyś tak nie było.
- Mi Pewex kojarzy się głównie z zapachem, była taka woda, która mnie bardzo urzekła – Old Spice. Jak ktoś ją miał i jeszcze kurtkę jeansową to był największy sznyt, największa osobistość na imprezie na której się pojawił , to był „spoko koleś”, osoba ponad wszystko, nie porównywalna nawet z żadnym aktorem – mówił z uśmiechem dr hab. Andrzej Buszko, prof. UWM, ekonomista, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.
- Pewex mi się kojarzy z 89 rokiem, przyznaje się, że handlowałem kiedyś na ryneczku. Faktycznie do Pewexu chodziło się po kasety, sony itp. I potem na ryneczku sprzedawało się to Rosjanom jak świeże bułeczki, dzięki temu można było zarobić całkiem „sympatyczną” dniówkę. Miejmy nadzieję, że te czasy nigdy nie wrócą – mówił prowadzący spotkanie dr hab. Andrzej Korytko, historyk, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie.
Podczas prelekcji mogliśmy dowiedzieć się gdzie kiedyś w Ełku lubili spotykać się cinkciarze i czy nadal można ich w naszym mieście spotkać. Podobno są - tylko z innym towarem – mówiła z uśmiechem Justyna Radaszewska, nauczyciel historii, Zespół Szkół nr 6 im. Macieja Rataja w Ełku.
Prelegent: dr hab. Andrzej Buszko, prof. UWM, ekonomista, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Eksperci: Justyna Radaszewska, nauczyciel historii, Zespół Szkół nr 6 im. Macieja Rataja w Ełku, Grzegorz Czykwin, fotoreporter
Prowadzący: dr hab. Andrzej Korytko, historyk, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Marek Jarmołowicz, dziennikarz, Telewizja Kopernik