piątek, 22 listopad 2019

Smutny, polski system edukacji

W Polskim systemie edukacji kuleje coś od dawna, skarżą się dzieci, skarżą rodzicie i sami nauczyciele. Są podwyżki dla nauczycieli i dalej ...Nic! Nie do końca potrafimy to nazwać, nie do końca się temu przeciwstawić. W wielu z nas budzi się złość i niezgoda, gdy bierzemy pierwszy lepszy podręcznik ze szkoły podstawowej przepełniony nonsensami - wiedzą bezużyteczną. Popieramy nasze dzieci by bezsensownie się tego nie uczyły -  system jednak wystawi ocenę. Szkoła - to tylko z założenia instytucja, która ma uczyć? Niewiele  dowiemy się w niej o wzajemnych relacjach międzyludzkich, o zaufaniu, zrozumieniu, prawdzie i głośnym sprzeciwie na bzdurę. Część opisanych poniżej zagadnień poruszaliśmy w naszej rozmowie z Dziekanem WSFiZ w Białymstoku Filia w Ełku – dr Karolem Kowalewskim - klik.  

Nie marzy Wam się, żeby podstawę programową tworzyli również wyspecjalizowaniu psychologowie , psychiatrzy? Może to jest kierunek? Przerobić program już w przedszkolach, wyrzucić z niego do kosza niewiarygodną ilość wiedzy szczegółowej i pozostawić dzieciom do wyboru, żeby uczyli się tego co ich naprawdę interesuje?

Nie chcielibyście szkoły, która uczy Wasze dzieci o uczuciach, o relacjach, o naszych potrzebach i co bardzo istotne komunikacji międzyludzkiej, jak się dogadywać z innymi, jak rozumieć osoby o innych poglądach, jak docierać do rodziców…? A do tego kadry z pasją, która się nie boi, która fascynuje się swoją pracą, ciesząc się i rozwijając kompetencje? Jeśli taką szkołą jesteście zainteresowani polecamy Wam smutne refleksje pedagoga z wieloletnim stażem  - Leszka Janasika. 

Oto wrażenia człowieka, który od 20 lat pracuje w szkolnictwie. Wystarczyły dwa dni w Finlandii, by zobaczyć jak daleko w tyle jest nasza edukacja.

Smutne refleksje, czyli wyjazd studyjny do szkół w Finlandii. Przez ostatnie dwa dni miałem przyjemność odwiedzić fińskie szkoły i uniwersytet w okolicach Lahti. W poniedziałek byłem zachwycony, wręcz zauroczony… Dziś wracając do domu w sumie mam ponury nastrój… Dlaczego? Uświadomiłem sobie, że dzieli nas przepaść. To nie jest kwestia tego, że jesteśmy “opóźnieni” o 10, czy 15 lat…Pracuję w szkolnictwie od 20 lat, obie córki przeszły przez system szkolnictwa (jeszcze przechodzą).Różni nas wszystko, w każdym aspekcie. To jest inne myślenie o edukacji...

Kilka przykładów z obserwacji i rozmów, które utkwiły mi w pamięci:

  1. Dzieci będąc nawet na początku szkoły podstawowej same wracają ze szkoły. Pytanie czy rodzice się nie martwią spotykało się ze zdziwieniem i niezrozumieniem - jak to się martwią? Przecież dzieci muszą być samodzielne
  2. Dyrektor cieszy się jak dzieci biegają na przerwach po korytarzu (!)
  1. Jak o mało nie spadłem ze schodów/trybun zapytałem, czy dzieci nie spadają - dyrektor wzruszył ramionami i powiedział, że jak raz spadną, to później uważają… (już widzę kontrolę polskiego sanepidu w fińskiej szkole…
  2. Dzieci chodzą po szkole w skarpetkach, mogą na bosaka lub w kapciach!!!
  3. Na przerwie w szkole podstawowej jest cicho… Dobra akustyka to jedno (mają na jej punkcie odjazd), drugie to dzieci cały czas są aktywne na zajęciach i nie muszą odreagowywać 45 minut siedzenia w ławce w ciszy… Nawet krzesła sprzyjają wierceniu się na lekcjach...
  4. W każdej szkole są zajęcia z UWAGA prasowania, przyszywania guzików, podstaw stolarki itp. Jak oglądałem kolejną salę z żelazkami musiałem mieć niezłą minę... Nikt nie boi się, że dzieci się poparzą - przecież poparzą się tylko raz, a później będą pamiętać… Maszyny do szycia to standardowe wyposażenie...
  5. wyposażenie sal informatycznych to jakiś odlot… Moje ulubione chromebooki są wszędzie…
  6. Dzieci w ciągu dnia muszą wychodzić na dwór bez względu na pogodę!!!
  7. Pytanie o program wzbudziło znów niezrozumienie, Jaki program? Po co? Są ogólne wytyczne tworzone raz na 5-10 lat, a nauczyciel ma zupełną autonomię w ich realizacji.
  8. Gdy padło pytanie o odpowiednik kuratorium, jakiś organ kontrolujący szkoły - mina dyrektora była bezcenna… Odpowiedź: “Ale co i po co kontrolować? Przecież nauczyciel ma wolność w realizacji wytycznych”
  9. Nie ma w szkołach planów wynikowych, rozkładów materiału, przedmiotowych systemów oceniania i całej masy dokumentów…
  10. Zebrania z rodzicami są DWA razy w roku....
  11. Po godzinie 13 w szkole ciężko spotkać dzieci (tylko na zajęciach sportowych, plastycznych, muzycznych - ale naprawdę nieliczni). Przecież dzieci muszą mieć czas na inne rzeczy niż tylko nauka..
  12. Szkoły służą mieszkańcom - można przyjść po południu skorzystać ze stolarni, biblioteki itp
  13. Zaangażowanie lokalnych firm we wsparcie edukacji jest normą i powodem do dumy

Najczęściej powtarzanym słowem w każdej szkole było “ZAUFANIE” - zaufanie do nauczycieli, zaufanie do dzieci, zaufanie do rodziców i rodziców do szkoły…
Myśląc o naszym systemie edukacji jako całości jest mi smutno…
O uniwersytecie nic nie napiszę, bo to inna galaktyka… Zrozumiałem, dlaczego młodzi ludzie gdy wyjadą studiować za granicą nie wracają do Polski. Edukacja to stan umysłu…
Podsumowując - w naszej szkole w Milanówku, na własnym podwórku próbujemy coś robić, budować JAKOŚĆ i podświadomie właśnie ZAUFANIE, ale jest ciężko w ramach takiej koncepcji edukacji. W październiku mieliśmy nawet zajęcia z wiązania krawatów, ale to tylko jedne zajęcia…
Coś nie mogę się pozbierać po tym wyjeździe…
PS Bardzo dziękuję Społecznemu Towarzystwu Oświatowemu za organizację i wsparcie, firmie ISKU z Lahti za gościnę i inspirację, wszystkim dyrektorom za długie rozmowy i czas spędzony razem.

Autor: Leszek Janasik

Źródło: https://joemonster.org/art/48392/Wystarczylo_dwa_dni_pobytu_w_finskich_szkolach_by_zobaczyc_jaka_przepasc_dzieli_je_od_naszych_szkol?fbclid=IwAR3mswvsus5KQqWda52vhMiu3DWUTR3FZvQ9WKA9nm0zJs3LqkLm79NzzxM