czwartek, 03 styczeń 2019

Koszmar w prywatnym Zoo w Kadzidłowie

Fot. Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! Fot. Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!

- Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie cieszy się sympatią turystów, bo można tu "dotknąć" dzikiej przyrody. Ale fala internetowych zachwytów skrywa ponurą opowieść o chorych i cierpiących zwierzętach. 10 najbardziej zagrożonych zwierząt zostało zabranych z zoo – czytamy na stronie Oko Press.

- W trakcie interwencji Fundacja Viva! zabrała z zoo 10 najbardziej zagrożonych zwierząt: cztery osły ze zdeformowanymi kopytami i sześć psów (w tym z ogromną przepukliną i zagłodzone). Wątpliwości budzą również warunku przetrzymywania dzikich ptaków, m.in. bielików i puchacza.

Video 

- Zajmujący ok. 100 hektarów Park Dzikich Zwierząt Kadzidłowo im. prof. Benedykta Dybowskiego to jedno z prywatnych zoo w Polsce. Od samego początku szefuje mu dr Andrzej Krzywiński, dziś już starszy człowiek.Przebywa tu kilkaset zwierząt: daniele, osły, sarny i koniki polskie, a nawet jeden jak. W wolierach trzymane są też duże drapieżniki – wilki i rysie. A także ptaki – w tym żurawie, puchacz i bieliki. Luzem latają pawie o rozłożystych ogonach. Jest też ponad 40 psów, bo dr Krzywiński ma pasję kynologiczną i wyhodował nową rasę – Polskiego Spaniela Myśliwskiego. ZOO współpracuje również z organizacją ekologiczną WWF Polska — wspólnie chcą odbudować populację rysia, według autorskiej metody dr Krzywińskiego. Jednak od wielu lat pojawiały się wieści, że w Parku Dzikich Zwierząt dzieje się źle.Zwiedzający zwracali uwagę, że niszczeje i rozpada się infrastruktura, część zwierząt trzymana jest w fatalnych warunkach. A dyrekcja ignoruje problemy zdrowotne podopiecznych – informuje Oko Press.

- Fundacja Viva! 28 grudnia 2018 przeprowadziła interwencję, która niestety potwierdziła najgorsze obawy dotyczące kadzidłowskiego prywatnego zoo. Na miejscu znaleziono zabiedzone psy — trzymane bez dostępu do wody albo pojone skandalicznie brudną cieczą, głodne i przetrzymywane w pobrudzonych odchodami boksach oraz ciemnych komórkach. Osły na wybiegu miały przerośnięte kopyta i związane z tym deformacje nóg.

Osiołkowi grozi śmierć 

- „Temu osiołkowi grozi śmierć, jeśli kość przebije puszkę kopytową” – mówi mi Ilona Dąbrowska, inspektor ds. ochrony zwierząt z Fundacji Viva!, wskazując jeszcze na wychudzenie oślicy.

Dr Krzywiński upiera się, że zwierzęta miały opiłowywane kopyta. Mateusz Stachowiak – weterynarz, który przyjechał z Vivą! – kręci głową. Jego zdaniem wygląda to tak, jakby nikt nigdy o kopyta osłów nie dbał.

Trzy nogi 

- Idziemy dalej, do wielkiego włochatego jaka. Przygląda nam się zza ogrodzenia, stojąc na środku błotnistego wybiegu. Ale na trzech, a nie czterech nogach. Weterynarz pokazuje palcem na zgrubienie na lewej tylnej nodze zwierzęcia. Powyżej racic jest ogromna opuchlizna. Jak z bólu oszczędza kończynę. Dr Krzywiński zarzeka się, że u zwierzęcia niedawno był lekarz i jest ono w trakcie leczenia. Weterynarz pyta, co przepisano zwierzęciu. Szef zoo wymienia nazwę leku. „Tego nie podaje się jakom” – odpowiada Stachowiak. Dr. Krzywińskiemu rzednie mina, traci pewność w głosie.

Psy w ciemności

 - Podczas naszej wizyty nad parkiem nieustannie unosi się szczekanie psów. To ujadają wyhodowane przez dr Krzywińskiego myśliwskie spaniele. Wchodzimy do małej zagrody, w której stoją boksy z psami. Podskakują na nasz widok, ślizgając się we własnych odchodach. Jeśli ktoś czyścił ich klatki, musiał to robić dawno temu. Uwagę przykuwają miski z wodą – albo raczej błotnistą breją, która się w nich znajduje.

Dziwnie wyglądają zasłonięte igliwiem otwory w budynku obok boksów. Okazuje się, że ukrywają kolejne trzy psy. Każdy z nich siedzi w ciemnej, niskiej i maleńkiej izbie. Na przemian szczekają i merdają ogonami. Boją się wyjść. Jeden biega jak oszalały w kółko. W końcu udaje się je wyciągnąć. Są przeraźliwie chude.

Krótka inspekcja ich legowisk pokazuje, że nie mają żadnej wyściółki – śpią na gołej, wilgotnej ziemi, we własnych fekaliach. Woda w ich miskach – jeśli jest – przypomina zawartość kloaki. Szef zoo nie jest w stanie powiedzieć, kiedy psy ostatni raz jadły i wyszły na światło dzienne. Wstępny weterynaryjny ogląd wykazuje nużycę (choroba pasożytnicza), być może świerzb. Dr Krzywiński zrzuca winę na pracownika. Kiedy dyrektor był w szpitalu, pracownik miał troszczyć się o psy, ale się rozpił i je zaniedbał - podaje Oko Press

Więcej informacji wraz ze zdjęciami: https://oko.press/wychudzone-psy-wsrod-odchodow-osly-o-zdeformowanych-nogach-witajcie-w-parku-dzikich-zwierzat/

Obrona   - oświadczenie zarządzających parkiem 

Na stronach parku pojawiło się oświadczenie tłumaczące zaistniałą sytuację: 

 - Szanowni Państwo, w  Kadzidłowie trwa gruntowna reorganizacja. Kontaktujemy się z prawnikami i nie tylko. W chwili obecnej przedstawiamy Państwu skan dokumentu z 29.12.2018. Jest to notatka służbowa sporządzona przez jednego z pracowników Parku, opisująca wydarzenia z 28.12.2018 r.

Dopóki najważniejsze decyzje nie zostaną podjęte, nie możemy wydać oficjalnego oświadczenia. W Kadzidłowie toczą się dyskusje, które wymagają dogłębnego przemyślenia, a co za tym idzie – czasu, ponieważ to właśnie od nich zależy los całego Parku. Gwarantujemy, że gdy tylko dobiegną one końca, o wszystkim Państwa poinformujemy.

Jednocześnie chcielibyśmy podziękować wszystkim, którzy nas wspierają i nie dają wciągnąć się w medialną nagonkę, a także tym, którzy wstrzymują się z wydaniem oceny, tym samym dając szansę na wyjaśnienie sytuacji z naszej strony.

 

kadzidłowo

kadzidłowo 3