- Jaś to chłopiec, który urodził się z ciężkim niedotlenieniem, a w konsekwencji uszkodzeniem obwodowego układu nerwowego. Co to znaczy? Znaczy, że zaburzone są jego funkcje życiowe: jedzenie, siedzenie, patrzenie, poznawanie świata… to wszystko jest niemożliwe lub możliwe w ograniczonym stopniu. Jasiowa codzienność to rehabilitacja, by zapobiegać skutkom wzmożonego napięcia mięśniowego i osiągnąć ile się da. - Jaś potrzebuje asystora kaszlu, urządzenia do wspomagania procesu oczyszczania płuc. Jaś za jego pomocą dwa lub trzy razy dziennie robi baaaaaaaaaardzo głębokie wdechy i wydechy. Efekt? Płuca prawie czyste, oddech dużo lżejszy, lepszy sen, więcej spokoju, infekcji brak. Sprzęt za kilka dni musimy oddać...
Kilka słów mamy Jasia:
"Zaczęło się jakoś nie tak. Za wcześnie, jak nigdy odeszły nagle wody i to „inaczej” niepokoiło najbardziej. 25 lipca, po 8 rano jestem już w szpitalu. Oddział położniczy i czekanie. Może samo się ruszy. Czekam do 16.00 czytając w między czasie biografię Frediego Mercurego. KTG ok, tętno ok. Komunikuję położnej swój niepokój, że niepokoi mnie wielkość dziecka, że mam paskudną historię, że jest no jakoś „inaczej” niż zwykle… komunikuję, że źle znoszę oksytocynę… ale nie mam zaświadczenia lekarskiego na kobiecą intuicję, brak stempelka. Nie ma powodów, by zmienić procedurę. Ginę w statystykach kobiecej niepoczytalności przy porodach.
O 16.00 oksytocyna i akcja zaczyna się rozkręcać, trochę spaceruję, medytuję ucisk napędzając pozytywne myślenie o końcu i spotkaniu. Skurcze coraz silniejsze… za szybko… za nagle. Przed kolejnym KTG niekończący się skurcz i słabnę, zaczynam tracić przytomność… słyszę wołania położnych: „nie mogę złapać tętna dziecka….”.
Pamiętam zamieszanie, pamiętam krzyki, pamiętam słowa o braku tętna, pamiętam moją ostatnią modlitwę w niezrozumiałym dla mnie języku zanim anestezjolog zabrał mi świadomość…, i pamiętam ciszę i smutek po moim wybudzeniu. Nikt nic nie chce mówić, każą czekać na lekarza, w końcu informacja: „ dziecko urodziło się bez oznak życia, 0 apgar , reanimowaliśmy, przywróciliśmy tętno, ale odruchy bardzo słabe, czekamy na transport do Olsztyna, bo tutaj nic nie możemy zrobić…”
Synek…. pytają, czy ochrzcić, wyduszam, że tak – JAN"
TU MOŻESZ WPŁACIĆ PIENIĄDZE - klik
Fundacja Kocham Jaśka
Armii Krajowej 6/9
19 – 300 Ełk
KRS: 0000507669
NIP: 848 186 19 31
REGON: 281593440
Jaś
Niespodzianka do wylosowania: