sobota, 17 październik 2020

"Dla starszej osoby teleporada, to dramat - powtórzę, to dramat..."

 Teleporady są popularne, jest to nowa jakość naszego życia. Teleporada w POZ jest narzędziem, które dzięki udzielaniu świadczenia opieki zdrowotnej na odległość, zwiększa bezpieczeństwo pacjenta oraz personelu ograniczając bezpośredni kontakt do sytuacji uzasadnionych klinicznie” - przekonują lekarze, powtarzają, to jak mantrę i „podają jak lekarstwo przygotowane przez system”, a pacjenci płaczą z bezradności – dosłownie płaczą.

Płaczą, bo wielu z nich czekało nawet kilkanaście miesięcy, cierpliwie, ze zrozumieniem, zahartowani...bo. (…) Bo w kolejce do lekarzy specjalistów czekaliśmy ciągle miesiącami, często bezsilnie, na kompleksowe leczenie, nawet kilka lat. Przyzwyczailiśmy się już do rzeczywistości, że gdy rozboli nas gardło - laryngolog na NFZ może przyjąć nas za miesiąc, bywało, że dwa  od momentu rejestracji. Wiosenne obostrzenia, pozamykani lekarze i niewydolny system wydłużył cierpienia pacjentów o kolejne miesiące. Dziś stawką nie jest już czas jaki Im jeszcze pozostał do wizyty. Dziś stawką jest często ich zdrowie i życie.

Jak dziś wygląda sytuacja w szpitalu? 

 - Ludzie umierają częściej, naprawdę z zaniedbania umierają, bo nikt się nimi odpowiednio nie zaapiekował,  w odpowiednim momencie, bo nie ma teraz wystarczającej liczby personelu do pracy, bo pracy jest tak dużo, że nie wiemy kim zajmować się najpierw, w efekcie ludzie nie dostają pomocy, albo często jest już za późno... - mówiła w rozmowie z nami pracownica ełckiej służby zdrowia, prosząc o anonimowość.

Dlaczego tak się dzieje? 

- Nie chce być niesprawiedliwa, ale lekarze pierwszego kontaktu nawalają na pierwszej linii. Oczywiście nie wszyscy, bo generalizowanie jest zawsze złe, krzywdzące, są lekarze, którzy pracują ponad miarę, wiemy, to od pacjentów, ale niestety Oni są wyjątkami, większość wykorzystuje możliwość teleporad ze strachu, dla wygody...Każdy pewnie ma swój powód. Na teleporadzie często się kończy, pacjent nie ma już siły na więcej...kilka godzin albo dni dzwonienia, w zamian,  jak się uda dwie minuty rozmowy, które nic nie zmieniają, w Ich krysysie, w chorobie, bezradności...

W efekcie? 

  - Dla starszej osoby teleporada, to dramat – a lekarze są zamknięci bardzo często na trzy spusty i bardzo często nie oferują nic poza nią. To nie wszystko. Teleporada też jest dla szczęśliwców - trzeba mieć dużo szczęścia, żeby się dodzwonić.  Po południu, każdego dnia do szpitala ustawiają się kolejki – często ze schorzeniami z którymi poradzi sobie lekarz rodzinny – ale lekarza nie ma, nie przyjmuje, „zamknął drzwi”. I tak zaczyna się prawdziwy dramat, bo zamiast przy łóżkach cierpiących pielęgniarki obsługują SOR.

Teleporada nie może być jedyną formą udzielania świadczeń w POZ. - czytamy w wytycznych Krajowego Konsultanta w Dziedzinie Medycyny Rodzinnej dr hab. n. med. Agnieszki Mastalerz-Migas. I tu kolejne zderzenie z rzeczywistością – bo, to często tylko „ładne” wytyczne?

- Ludzie są zdenerwowani, bezradni, dla starszej osoby teleporada jest dramatem - muszę, to podkreślić jeszcze raz - dramatem. To często samotni ludzie, którzy ledwo słyszą co się mówi, czasami nie słyszą. Są bezradni, pozostawieni sami sobie, gdy do nas trafiają jest już za późno...Tak, w praktyce, to często tylko ładna wytyczna...Po teleporadzie pacjent często się wycofuje, zamyka w sobie, czasami silniejsi powalczą jeszcze trochę o swoje prawa w szpitalu...

To prawda, że uciekacie? Chodzicie na zwolnienia lawinowo? 

 - My nie chodzimy na zwolnienia, w moim bliskim środowisku tego nie ma, wszyscy się boją, ale wszyscy przychodzą do pracy, i proszę mi wierzyć, że nie muielibyśmy, wielu z nas to emeryci. Nie jest prawdą, że „wymigujemy” się z pracy. Pracujemy potrójnie, czasami z przerwą na obiad o 18 stej. Ilość epitetów, jakie otrzymujemy w ciagu dnia od pacjentów, którzy sobie nie radzą z emocjami, jest nie do opisania. Jesteśmy bardzo zmęczeni, bardzo...

Dlaczego tak się dzieje? Skąd ta niewydolność?

 - To efekt wielu lat i decyzji na wyższym szczeblu, w mojej ocenie niewłaściwych, niskiego wynagrodzenia, odpierania naszych postulatów, lekceważenia ważnych obserwacji i doświadczeń.

 - Nie chce być niesprawiedliwa, ale lekarze pierwszego kontaktu nawalają na pierwszej linii. Teleporady są bez sensu. Skończy się stanem klęski żywiołowej, ale to też nie zadziała ….to będzie jeszcze gorsza katastrofa!

- To też efekt sztucznego, nazwę to wprost „patologicznego" zatrzymania na wiosnę, gdzie lekarze się pozamykali, wszystko wstrzymano, a ludzie nie przestali przecież być chorzy, czekali cierpliwie, teraz wrócili, w dużo cięższych stanach . Straty są nie do nadrobienia, a dziś zbieramy pokłosie tych decyzji. Ludzie są „zapuszczeni i zaniedbani”, to już owocuje zgonami.

Co Pani radzi ?

 - Trzymać dystans, ograniczać kontakty, dbać o odborność - tyle dla siebie możemy sami.  I wspierać się w tym bardzo trydnym dla nas czasie. Dużo zależy dziś od tego jakimi jesteśmy ludzmi, zawód ma mniejsze znaczenie...

Rząd natomiast powinien robić wszystko, żeby usprawnić służbę zdrowia – to jest temat priorytet, nie ma ważniejszych dziś...i trudniejszych jednocześnie spraw do załatwienia! 

Do tematu wrócimy.