sobota, 18 czerwiec 2022

"Skończysz jak Adamowicz" - ktoś grozi Prezydentowi Ełku Tomaszowi Adrukiewiczowi

FB Tomasz Andrukiewicz FB Tomasz Andrukiewicz

Siłę człowieka można poznać po tym, jak załatwia trudne sprawy. Słabość łatwo poznać po przemocy, którą stosuje względem innych... 

Od dłuższego czasu anonimowy autor/autorka grozi prezydentowi Ełku Tomaszowi Andrukiewiczowi. Kierowane do włodarza Ełku słowa nie mają nic wspólnego z próbą konstruktywnego dialogu, nie są też zwykłym hejtem, lecz drastycznymi groźbami karalnymi. Co jest powodem prób zastraszania?  Dlaczego ktoś robi takie rzeczy? Co chce zyskać? Do czego jest zdolny naprawdę? 

Tak w poście opublikowanym na swoim fanpage'u sytuację opisuje sam adresat, prezydent Ełku: 

 - Od pewnego czasu ktoś ewidentnie próbuje mnie przestraszyć. Nie mam na myśli oczywiście krytyki czy czasem pojawiającego się hejtu. Otrzymuję wyrafinowane e-maile zatytułowane: „Dałem ci czas na poprawę – zbrodnia w mieście Ełk”, „Zabiję cię ku^wo”, „Zamorduję prezydenta naszego miasta”, „Zadźgam cię sztyletem”, „Czas na twoją egzekucję”. Dzisiaj dostałem kolejny 8. mail -„skończysz jak Adamowicz”.

 - Ostatnie trzy e-maile otrzymałem w czerwcu. W jednym z nich dostałem nawet wybór – zniknąć z życia publicznego, usunąć swoje konta społecznościowe – a wówczas „tylko” zostanę zadźgany sztyletem, bez użycia młotka. Czytam w tych „listach”, że obserwować ma mnie jakaś kobieta, która zna wszystkie metody inwigilacji sieciowej. A jeśli nie zniknę z życia publicznego, to i tak zginę w mękach piekielnych.
 
 - Za co? A za to, co zrobiłem mieszkańcom, a za to, że zachęcałem do szczepień w czasie pandemii, a za pomoc Ukraińcom, a czasem nie ma wskazanego powodu.
Oczywiście każdy przypadek pogróżek został zgłoszony przeze mnie odpowiednim służbom.
 
 - Czy się boję? Jak każdy myślący człowiek, który na co dzień podejmuje wiele decyzji i bywa w wielu miejscach, w obecności wielu ludzi – zaczynam się zastanawiać – czy mam do czynienia z kimś realnym, czy z wariatem, a może tylko trollem internetowym, może kimś z Ełku, albo z daleka. Może to szersza akcja, a może skierowana do kilku osób. Część moich kolegów prezydentów otrzymywało również podobne pogróżki. Wiem jednak, że jest tego zbyt dużo, by obojętnie to potraktować. Prawdopodobnie dwa z nich mogły zostać wysłane z Ełku. Wiele razy spotykam się z krytycznymi uwagami czy komentarzami. Świetnie, że są, że możemy sobie podyskutować i w ramach konstruktywnych wniosków ulepszyć działanie. Jednak grożenie pozbawieniem życia – nawet anonimowo – skłania do refleksji i zastanowienia. Być może do zadania pytania: dlaczego ktoś robi takie rzeczy i czy naprawdę jest zdolny do tego o czym pisze?
 
Drastyczne cytaty z maili 
 
 - To tylko dwa najmniej drastyczne cytaty z maili (na zdjęciu kilka wybranych tylko nagłówków):
„Zamorduję prezydenta naszego miasta, tego skur^^la. Żałuję, że kiedyś głosowałem na Ciebie w wyborach. Rozj^bię Ci łeb siekierą. Wiem, gdzie mieszkasz i obserwuję Twoją drogę do domu…”.
„Miarka się przebrała Tomaszu Andrukiewiczu, wkrótce przedziurawię ci serce bydlaku. Zniszczę cię za to co zrobiłeś swoim mieszkańcom (w tym i mojej rodzinie). Szykuj się na koniec.”
 
 - Czuję to, co czułoby wielu z Was. Ale robię swoje, bo jest co robić i dla kogo. Nie zamierzam poddawać się dyktatowi i „oczekiwaniom”, zastraszaniu – kimkolwiek są ci ludzie. Może ktoś z Was pomyśleć – pewnie żarty, „dla picu” – może, ale jeśli nawet, to marny sposób na dowcipy. Zbyt dużo tego w ostatnim czasie. Mam świadomość, że e-maile mają lipne adresy i nie będzie łatwo czy szybko znaleźć autora lub autorów tych pogróżek. Jest jakiś zwrot w sprawie jednego z maili. Czas pokaże, jak będzie. Zatem robię swoje. Aktywnie, do przodu i z uśmiechem oraz szczyptą ostrożności.
 
 - Żyjemy w czasach chaosu, zmiennych, niepewnych, złożonych, niejednoznacznych – w otoczeniu rodziny, bliskich, współpracowników, członków organizacji, mieszkańców osiedla, dzielnicy, miasta, Polski. Wśród mędrców i głupców. Autorytetów i pseudo znawców. Szlachetnych i podłych, ale wciąż wśród LUDZI. Zmieniający się świat, technologie, pandemia, wojna i inne trudności powodują, że bardzo zmieniamy się jako społeczeństwo, ale wciąż codziennie dzieje się wiele fajnych rzeczy, ludzie pomagają komuś, ktoś coś tworzy fajnego, odkrywczego. Ludzie się uśmiechają, pomimo licznych trudności i niepewności jutra. Naszą uwagę częściej przyciągają jednak sensacyjne wiadomości, kłótnie, skandale, polityczne bitwy. Obserwujemy w telewizji naparzanki, dzielenie na lepszych i gorszych, obwinianie się, czytamy o hejcie w internecie. Od ponad dwóch lat nie oglądam telewizji – czuję się z tym lepiej, nie obserwując zajadłych polemik, szczucia, kłótni. I nie mam tu na myśli tylko polityki, bo w każdej dziedzinie czy obszarze - również lokalnie - można obserwować „umilanie” życia innym.
 
Pewne jest jedno - życzliwość, dobro, bezinteresowność, radość, pomoc trzeba okazywać i pokazywać. Powracać do nas będzie podwójnie. I piszę to nie jako naiwniak, ale człowiek, który doświadcza tego każdego dnia, pomimo tych pogróżek i innych bezeceństw, które i mnie spotykają czy dotykają.